czwartek, 28 sierpnia 2014

W oczekiwaniu na wynik, czyli słowo o testach ciążowych...

Kupuję je hurtowo i gdyby podliczyć ilość kupionych przeze mnie w ciągu tych 3 lat testów ciążowych, to na pewno byłoby tego więcej niż wszelkiego rodzaju kosmetyków i ubrań z tego okresu razem wziętych. Kupuję je z nadzieją, a potem, kiedy użyję ich w odpowiednim dniu i odczekam te magiczne 5 minut, przeklinam chwilę, w której w ogóle wpadłam na pomysł, by ten test zrobić... Tak jest co miesiąc...nadzieja, która szybko pryska, jak nagła pobudka z pięknego snu... 

Oczywiście po pierwszym niepowodzeniu nie poddaję się i zakładam, że test może się mylić, albo że jest jeszcze za wcześnie i pewnie stężenie hormonu jest niskie, więc odczekuję dzień czy dwa, karmiona resztkami nadziei i wykonuję test ponownie
...znowu nic...
Kilka, albo kilkanaście razy zdecydowałam się na dalszy krok i poszłam na badania krwi (beta HCG), ale zawsze wynik był ten sam...


Zdarzyło mi się kilka razy, że wynik wyglądał na pozytywny... Jednak musiał to być efekt:
1) działania mojej wyobraźni lub
2) błędu testu, 
albo też
3) ciąży biochemicznej,
bo kilka wykonywanych po sobie kolejno testów cechowało się stopniowym zanikaniem owej wymarzonej, drugiej kreski. Pierwszego dnia test wskazywał dość wyraźnie na ciążę, choć druga kreska była nieco słabsza od linii kontrolnej. Później z każdym dniem ukochana, druga kreseczka zamiast ciemnieć, wyraźnie bladła, aż w końcu po 3-5 dniach test był ewidentnie negatywny...<a na opakowaniu testu słitaśna buźka roześmianego babaska (oni chyba robią to złośliwie?)...>

Co to jest ciąża biochemiczna dowiedziałam się niedawno. Z naukowego punktu widzenia:

Ciąża biochemiczna występuje w przypadku, gdy test ciazowy oraz beta hcg wykazuje wynik dodatni lecz w obrazie usg nie potwierdza sie istnienia pęcherzyka płodowego. Najczęsciej powtórne badanie beta hcg wykazuje spadający poziom beta hcg. Statystyki mówią o okolo 50-60% ciążach kończacych sie wczesnym poronieniem,o ktorym najczesciej kobiety nie wiedza traktujac krwawienie jako spozniony okres tyle że bardziej obfity. Na tym etapie ciąży unika sie zabiegu łyżeczkowania jamy macicy gdyż organizm radzi sobie sam. Najczęstszą przyczyną ciąż biochemicznych sa ciężkie wady genetyczne zarodka.
Wracając jednak do tematu testów ciążowych, to jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń. 

Ja sama nie mam pojęcia kiedy tak naprawdę wynik testu może już wiarygodnie wskazywać na ciążę lub jej brak. Oczywiście z ulotki wynika, że "badanie można wykonać już po 6 dniach od momentu spodziewanego zapłodnienia. Jednak najlepiej wykonać je pierwszego dnia po terminie spodziewanej miesiączki", co wydawałoby się nawet logiczne, z tym, że jak już przyjdzie miesiączka, to test już nic odkrywczego nie wniesie... Często zachodzi potrzeba lub po prostu chce się wiedzieć wcześniej. Konieczność zażycia niewskazanych w ciąży leków, wykonania badań RTG, czy zabiegów medycznych, podróż, albo też chęć zafarbowania włosów, czy napicia się alkoholu to okoliczności, które powodują, że musimy wiedzieć na 100% czy w ciąży jesteśmy, czy nie. Jest jeszcze potrzeba i chęć tego, żeby jak najszybciej wiedzieć, zwłaszcza kiedy czeka się na efekt latami... 

Na różnych forach internetowych znalazłam informacje skrajne. Jedne dziewczyny pisały, że test wyszedł pozytywny już w tydzień po potencjalnym dniu zapłodnienia, inne że test wskazał na ciążę dopiero w jej trzecim miesiącu. Oczywiście większość jest zdania, że najodpowiedniejszym dniem na wykonanie testu jest pierwszy dzień spodziewanej miesiączki lub też dzień po jej terminie, jednak co zrobić, jeśli musimy wiedzieć wcześniej? Czy zawsze w tym terminie test powinien wskazywać prawidłowy wynik? Te pytania wciąż pozostają dla mnie bez odpowiedzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz